My Mind Ośrodek Psychoterapii & Coachingu Ewa Guzowska logo

Wirtualna zdrada – to naprawdę zdrada?

Ciągle wyobrażenia i fantazjowanie o kimś. Pokazuje to, że coś może być inne niż dotychczas w naszym związku. Warto się temu przyjrzeć…  
Jesteśmy w dobrych relacjach z kolegami z pracy, fascynują nas, ale nie mówimy o tym partnerowi. Czyli – oszukujemy same siebie. Dlaczego wolimy milczeć na ten temat?
Może mamy coś do ukrycia? Zależy to od wielu czynników. Zwykle zależy też o czym mówimy, a o czym nie. Każdy ma inny sposób wyrażania swoich opinii, dzielenia się z tym co ważne. Zawsze jednak należy patrzeć szerzej, w  odniesieniu do  kontekstu.

Jeśli powiemy – partner staje się zazdrosny, mimo, że to z nim chcemy być. W jaki sposób wytłumaczyć takie zachowanie?

Jeśli partner od razu staje się zazdrosny, można na to spojrzeć na różne sposoby. Jeśli osoba będzie miała zaniżone poczucie wartości, wiele lęku przed porzuceniem, to może być dla niej bardzo trudne. Wtedy ważne by zastanowiła się nad swoimi odczuciami, czy rzeczywiście są adekwatne? Być może problem leży po stronie tej osoby, która jest nadmiernie zazdrosna i wtedy, to ona być może mogłaby to przepracować. Samo tłumienie i „ochrona” kogoś, przed tym, by nie poczuł się źle, często jest drogą donikąd.
Kiedy jesteśmy zaangażowane – wyczekujemy SMS, sprawdzamy maile. Przyjaciele piszą w wolnej chwili, to zakochani wyczekują SMS… I w tym momencie zaczyna się już problem?

To początek wirtualnej zdrady?

Temat zaczyna się w momencie kiedy angażujemy się emocjonalnie, a kiedy tak się dzieje, to rzeczywiście – coś może być na rzeczy. Jeśli nawet lubimy kolegę/koleżankę w pracy, nie jest to powód by z nim/nią sms-ować, po pracy.  Jeśli to robimy, a nie dotyczy to spraw zawodowych, to o co chodzi?

Dalsza część artykułu znajduje się na stronie obcasy.pl