My Mind Ośrodek Psychoterapii & Coachingu Ewa Guzowska logo

Wszystko może się zdarzyć, ale trzeba mieć NADZIEJĘ!!!

Życia nie da się przewidzieć, w życiu wszystko może się zdarzyć….

I tak naprawdę, mając na uwadze wielką niewiadomą jaka przed nami stoi, patrząc na otaczający świat – można tylko mieć nadzieję, że ludzie zaczną budzić się i wybudzać z wygodnego, aczkolwiek nie zawsze prawdziwego życia…. Życia, które zachwyca, które jednak czasami przygniata, życia – które mimo wszystko pozostawia nadzieję na zmianę. Życie w swej stałości jest zmianą. Kiedy jesteśmy dziećmi, tak bardzo pragniemy dorosnąć, a kiedy dorośniemy zarabiamy pieniądze, a kiedy osiągamy szczyt kariery i osiągnięć, okazuje się, że to co mieliśmy nie jest już nasze, a może nigdy nie było. Mozolnie zaczynamy na nowo, układać, składać i sklejać…życie, być może w nadziei, że tym razem uda się… Kiedy, wychodzimy z  naszych rodzin – zakładamy swoje, przyrzekamy sobie u mnie będzie inaczej, nie może być tak jak u mnie w domu, niewiadomo kiedy, patrzymy, że wiele schematów i modeli skopiowaliśmy z domu, w którym dorastaliśmy – bo niby skądinąd moglibyśmy skopiować. Z czasem stajemy się podobni do naszych rodziców…

a potem ze zdziwieniem patrzymy,  nie tak miało wyglądać nasze wymarzone i idealne niemal życie.
Ostatecznie mocno zgruzowani, zaczynamy pracę od podstaw, mając nadzieję, że może to właściwy kierunek, właściwy moment.  Zwykle koniec jest Twoim początkiem, coś umiera, by mogło narodzić się nowe, coś się burzy, by mogło powstać nowe. Nie możliwa jest zmiana – bez zmiany, choć czasami tak trudno sobie to uświadomić i jeszcze gorzej – to przyjąć. Boimy się zmian i tego, co ze sobą niosą. Jednak kiedy, wylęknieni i znudzeni, często też rozczarowani – nagle zaczynamy się budzić, ciągle jest nadzieja!!! Wciąż warto żyć!!!
Mając małe i wielkie nadzieje stawiamy czoło każdego dnia, dziś w świecie szumu informacyjnego, nic nie wiemy na pewno, w skrytości czasami poszukując sensu i nadziei na lepsze życie. A więc, co tak naprawdę, pozwala nam śmiać się – to często nadzieja, czasami na samym dnie rozpaczy.

Najczęściej, to co najlepsze przychodzi wówczas – gdy odpuszczamy, gdy otwieramy się na nowe,
w nadziei, że dostrzeżemy coś innego i wówczas zwykle coś innego dostrzegamy, kiedy patrząc z innej perspektywy, widzimy inne drogi.

Kiedy samotne dziecko, niezauważone, patrzy na swojego czworonożnego przyjaciela – psa – zwykle ma nadzieję, że ów go rozumie najlepiej. Czasami taki przyjaciel jest nadzieją, kocha nas bezwarunkowo, rozumie, zauważa i widzi, mało czy to wiele, kto to wie, z pewnością wie najlepiej ten – który/a tego doświadczył/a. Każdego dnia działamy, biegniemy, w nadziei, że przynajmniej – to co istotne, zostanie przy nas na dłużej, no czasami marzymy, by pozostało na zawsze. Zwykle to jednak tracimy. Potem dążąc znowu – myślimy sobie, by to już było na zawsze. I znowu obtarci za złudzeń zaczynamy na nowo, od początku, dochodząc znowu do momentu – kiedy znowu trzeba zacząć od nowa. Co by było, gdyby  nie było nadziei??? Czy bez nadziei, moglibyśmy wykrzesać z siebie jakąkolwiek motywację, chęć do działania i planowania. Planujemy zwykle w nadziei, że to może udać się zrealizować, marzymy, by spełniać marzenia i bez nadziei na to spełnienie – czy ruszylibyśmy z miejsca. Kiedy pomimo trudów i znojów, mamy siłę się wydźwignąć, to zwykle siłę daje nam nadzieja, że może tym razem się uda….
Kiedy, Twoje ciało tak bardzo przybrało na wadze, kiedy zawaliłeś jakiś plan, kiedy Twoje działania
spaliły na panewce, możesz usiąść i płakać, ale co potem…

bez nadziei, nie widzisz wyjścia, jesteś jak zwierze zamknięte w klatce, które szamocze się, przez pierwsze chwile, chcąc się uwolnić, ale potem zastyga w bezruchu, podobnie jak zwierze rażone prądem, kiedy już nikt go nie razi, podobnie jak mały słonik przywiązany do pala, by pozostać przywiązanym do starości – bez nadziei, że gdyby tylko coś zmienił – zobaczył, że tak naprawdę jest wolny – uwolniłby się w sekundzie. Bez nadziei, pozostaje nam bezczynność, która nie prowadzi donikąd – czekając aż ktoś przyjdzie nam z odsieczą… A tym samym, kierunek jest inny – nadzieja, wiara, miłość, być może puste slogany, którymi karmiona nas latami – a może coś zupełnie innego, wszystko zależy jak sami na to spojrzymy… wybór zawsze należy do nas…zawsze, kiedy zobaczymy jakiekolwiek światełko w tunelu – jest nadzieja.

Łatwiej jest marzyć, śnić, budzić się każdego ranka, kiedy przyświeca nam nadzieja, nadzieja, że tym razem może się uda… Zachęcając do życia, poszukiwaniu sensu życia, pamiętaj o nadziei…
Dzieci z domów dziecka, żyją w nadziei, że któregoś dnia odnajdą swój dom, może nie rodzinny, ale dom…

Cokolwiek chcielibyśmy robić w życiu, ważne by mieć nadzieję.
Jeśli ktoś decyduje się na pracę psychoterapeutyczną, z reguły wie, że sam nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego, ale widzi nadzieję, zawsze przychodzi z wielką nadzieją na zmianę i zwykle ta zmiana  pozytywna się wydarza, ale zwykle kierunek pochodzi od zainteresowanego.

Mocno zagubieni ludzie, poszukując sensu, najczęściej zaczynają poszukiwać siebie, co z goła nie wygląda tak prosto i nie jest bez znaczenia. W tym chaosie, jest też mechanizm, który zbliża nas – do nas samych, a czy może być piękniejsze spotkanie, posiadamy wiele bogactwa i tajemnicy w sobie, która czasami raz odkryta – daje tak wiele potem wspaniałych możliwości.  Zdobywamy coraz wyższe szczyty, w nadziei, że zostaniemy tam, na zawsze, a to niestety niemożliwe, z każdego szczytu schodzimy znowu do dolinki, by potem znów pójść gdzieś dalej, zobaczyć szerzej i czuć mocniej. Wszystkim zwykle poczynaniom, działaniom, wysiłkom zwykle towarzyszy – nadzieja na lepsze życie, prawdziwą miłość, wspaniałą pracę – wchodzimy zauroczeni, jak dziecko, po czym budzimy się niczym ze snu, kiedy ostrość widzenia przeraża nas samych. Nadzieja to szczęście.

Ja i nie ja, gdzie kończy się ja i czy ja, to znaczy ja, czy może moje „ja” powiązane jest z innymi „ja”, a może jesteśmy , połączeni, uwikłani  i tak naprawdę – nie możemy tylko my sami stanowić o sobie, nie możemy – mówić – „ja” – mogę to czy tamto, bo często naprawdę jest zupełnie inaczej. Tak wydaje się, że działają też siły, mechanizmy, systemy, o których być może nie mamy wiedzy?. Nie jesteśmy sami, ulegamy wpływom i te wpływy wywieramy – połączeni, niezależnie czy nam się to podoba, czy też nie. Przykładem może być tu nasza rodzina pochodzenia – tak bardzo chcemy być inni, niż matka czy ojciec, a w swym najlepszym wydaniu, jesteśmy tacy sami jak oni. A zatem czy istnieje w ogóle możliwość oderwania się, odcięcia i samostanowienia o sobie – tylko o sobie, w moim przekananiu – to niemożliwe. Im szybciej, spojrzymy na ten temat w szerszy sposób, być może zaoszczędzi nam to wiele lat poszukiwań, czasami zupełnie poszukiwań nie na temat. Tak, naprawdę nie wiemy, kiedy chcemy zmienić to, czy to jest nasza wola, czy to coś poza nami. Czy nasza wola jest naprawdę wolna i nieograniczona? A jeśli, nie jest, czyż nie pozostaje nam tylko nadzieja.  Budzimy się i umieramy, by znowu budzić się w oparach absurdu, by dalej szukać, błądzić, wierzyć i nadal mieć nadzieję, że tym razem, może będzie inaczej, będzie  lepiej – w nadziei poszukując bezustannie nieznośnej lekkości bytu.  Kiedy opary absurdu opadają,   budzimy się i widzimy rzeczywistość zgoła inną, pytając sami siebie – co będzie za następnym rogiem? Bez nadziei – czym jest życie??? I dlatego, osobiście wierzę, że we własnym rozwoju, tylko w pracy ze sobą, można uwierzyć i mieć nadzieję, na lepsze i pewnie inne życie, które wydobywa się z tego co pod spodem. Wykonując swoją pracę, wierzę, że ona także daje nadzieję osobom, na lepsze i inne życie i dlatego, to jeden z lepszych motywatorów.  Warto żyć, poszukując, eksplorując, śmiejąc się do siebie, a może czasami z siebie, bo w życiu może zdarzyć się wszystko, wystarczy mieć NADZIEJE! Tego wszystkim życzę wraz z nadzieją na wiosenne przebudzenie!!!